Płaca minimalna w Belgii?
Belgia zamierza wprowadzić przepisy dotyczące płacy minimalnej dla zagranicznych kierowców
Zachodnioeuropejscy przewoźnicy znów staną przed nie lada wyzwaniem. Rząd Belgii przygotowuje bowiem nowe przepisy, które prawdopodobnie obejmą wszystkich kierowców realizujących transport na terenie Królestwa. Będą musieli oni otrzymać wynagrodzenie minimalne zgodne z tamtejszymi normami. Belgijska płaca jest rekordowo wysoka więc część firm będzie musiała zrezygnować z tamtejszego rynku. Czy taki scenariusz pisany jest też dla polskich przedsiębiorstw transportowych?
Ochronić lokalny transport
Déjà vu! Tak gros przewoźników może określić zjawisko wprowadzania w kolejnych krajach płacy minimalnej dla kierowców ciężarówek. Najpierw regulacje w zakresie płacy minimalnej uchwaliły Niemcy, następnie Francja. Teraz wzorem tych państw nowe ustawodawstwo przygotowuje Belgia. Argumentem przemawiającym za wprowadzeniem restrykcyjnych przepisów (jak w przypadku rzeczonych Niemiec i Francji) jest walka z nieuczciwą konkurencją w sektorze transportowym. W rzeczywistości tamtejszy rząd próbuje w ten sposób ochronić lokalny transport przed upadkiem, ograniczając działalność tańszych przewoźników ze Wschodu.
Mimo tego, że w tej chwili jest to projekt rządowy, który jeszcze nie obowiązuje, zapewne już wkrótce trzeba będzie wypłacać kierowcom świadczenia socjalne. Jeśli przepisy wejdą w życie belgijskie wypłaty będą dotyczyły firm, które wykonują przewozy dwustronne do i z Belgi oraz kabotaż na jej terytorium. Obecnie obowiązująca w Królestwie stawka minimalna wynosi 1502 euro miesięcznie.
Niestety wydaje się, że działa tu klasyczny efekt domina. Mówi się już, że podobne przepisy dotyczące płacy minimalnej mają zostać wdrożone także w Holandii, a potem zapewne w kolejnych bogatych państwach europejskich, takich jak Włochy, Szwecja czy Finlandia.
Silna pozycja polskich przewoźników
Polska od kilku lat jest w czołówce jeśli chodzi o transport międzynarodowy. Rodzimi przewoźnicy dysponują jedną z największych flot w Unii Europejskiej i wykonują pracę przewozową w mld tonokilometrów. Wyróżnia ich profesjonalizm, terminowość i właśnie konkurencyjność cenowa. Jak pokazuje życie dobrze radzą oni sobie także po wprowadzeniu dodatkowych obciążeń finansowych i administracyjnych wywołanych przez niemiecki MiLoG, czy francuską ustawę Loi Macron. W relacjach do/z Niemiec oraz do/z Francji nie zaobserwowano żadnych dużych zmian. Jest zatem szansa, że nawet po wprowadzeniu europejskich standardów płac, nasi przewoźnicy nie stracą swojej mocnej pozycji w sektorze unijnego transportu.
Podsumowując
Regulacje w zakresie płacy minimalnej uchwalone przez Niemcy i Francję budzą sprzeciw środowiska transportowego i według wielu ekspertów są zagrożeniem dla funkcjonowania jednolitego rynku europejskich przewozów. Decyzje są jednak wiążące i chyba większość przewoźników już się z tym pogodziła, tym bardziej, że Komisja Europejska nie potrafi skutecznie zablokować tych działań. Nikogo nie dziwi zatem fakt, że w ślad za tymi mocarstwami idą kolejne kraje, które chcą ujednolicenia przepisów o wynagrodzeniu pracowników delegowanych. Przykładem jest tu właśnie Belgia, która ma już gotowy projekt podobnych norm prawnych. Czy to doprowadzi do wyeliminowania zagranicznych przedsiębiorców z tamtejszego rynku transportu drogowego? W przypadku małych firm zapewne tak. Duże, międzynarodowe przedsiębiorstwa prędzej czy później poradzą sobie z tym problemem – wszak nie z takimi problemami stykają się na co dzień przewoźnicy.